poniedziałek, 23 lipca 2012

Semper Majówka 2011 w Berlinie


Skate majówki powoli stają się w naszym kraju standardem. Kto może pakuje deskę pod pachę i wyrusza w świat zwiedzać nieznane (lub całkiem już dobrze znane) spoty. Semper jak każda szanująca się deskorolkowa firma, także postanowił urządzić swój pierwszy weekendowy trip obierając za cel stolicę naszych zachodnich sąsiadów – Berlin. Uzbrojeni w kamerę, aparat i mapę miejscówek wyruszyliśmy więc w długą drogę do deskorolkowego raju testować wytrzymałość rasowego semperowego klonu.

Mam nadzieję, że Berlina jeśli chodzi o deskorolkę większości z Was przedstawiać nie muszę. Wprawdzie dla polaków głównym miejscem skate pielgrzymek ciągle pozostaje Praha, jednak Berlin staje się coraz bardziej popularny. Możliwości jakie daje to miasto dla deskorolkowca jest wprost cały ogrom i każdy znajdzie coś ciekawego dla siebie. Lubisz ładne marmurowe murki czy manualboxy, to proszę bardzo – jedziesz w okolicę placu Poczdamskiego, lubisz undergroundowe miejscówki DIY – w Berlinie Ci ich dostatek, wolisz chillować na miejscówce z której nikt Ciebie nie wygoni o dowolnej porze dnia i nocy – wpadasz na Warschauer Strasse, wolisz wielkie schody i gapy na starych komunistycznych pomnikach – wpadasz na jeden z kilku sowieckich pomników w Berlinie Wschodnim.

My naszą wizytę rozpoczeliśmy standardowo od wizyty na kultowej Warschauer Strasse. Mimo dobrych nastrojów i dość drobnych prognoz pogody, Berlin nie był jednak dla nas pierwszego dnia zbyt szczęśliwy. Jak tylko pojawiliśmy się na Warschauer i chłopaki zaczęli się rozgrzewać, zaczęło padać. Deszcz nie trwał zbyt długo, ale żeby nie tracić czasu czekając, aż ulice wyschną, postanowiliśmy zmienić miejscówkę na kryte podziemia dworca przy pl. Poczdamskim... jednak już po 10 minutach nas z z niego wyrzucono. Ostatecznie po kilku kolejnych zmianach miejscówek z których ponownie przeganiał nas deszcz, wylądowaliśmy na muzeum koło KulturForum. Dzięki uzbrojeniu w szczotkę do zamiatania wody udało nam się osuszyć kawałek nawierzchni i nagrać kilka trików. Późnym popołudniem wpadliśmy także i na samo KulturForum. Wojtek postanowił zmierzyć się ze sławnym doubleset'em, jednak robiło się już ciemno i musiał skapitulować. Dzień zakończyliśmy na Warschauer Strasse chillując przy piwkach i kręcąc nocne sekwy.

Apropo nocy to spaliście kiedyś w hostelu z basenem? Wpadajcie do Berlina! Tam w temacie hosteli można znaleźć już chyba wszystko... no może poza hostelem tylko dla skate'ów, ale to też jest pewnie do nadrobienia. Nam udało się załatwić hostel zaraz przy Warschauer Strasse, w którym jedną z atrakcji był basen i... wieczorne pool party! Wiecie – panienki w bikini, piwko, basen... a nie sorry wkręcam was. Akurat mieliśmy takiego pecha, że podczas naszego pobytu była jakaś awaria i basen był zamknięty:( Nie zmienia to jednak faktu, że był to najlepszy hostel w jakim w życiu spałem i następnym razem musimy wbić się na to pool party:)

Następnego dnia rano przywitało nas piękne słońce. Po szybkim śniadanku wyruszyliśmy na pobliski Kreuzberg przetestować murek w kształcie „daszku”. Muszę przyznać, że choć przejeżdżałem ulicą 50m od tego spotu wiele razy, to nigdy wcześniej tam nie byłem. Murek „daszek” jest już dość mocno sfatygowany, ale i tak miejscówka jest bardzo pozytywna. Równy wyszlifowany granit po którym się płynie aż się prosił by chwile pograć tam w SKATE'a no i nagrać kilka trików. Na kolejny ogień poszła miejscówka pod mostem obok Bundestagu z dość ciekawym wallridem. Tu najlepiej bawił się nasz kamerzysta Jaca. Chwilę po nas w tym miejscu pojawiła się ekipa chłopaków ze Skandynawii, która bardzo szybko pokazała nam co to znaczy dobry wallride. No, ale nic – my się w Polsce dopiero uczymy wallride'ów, a dla nich to codzienność. Kolejnym miejscem na naszej mapie miejscówek jakie chcieliśmy odwiedzić były asfaltowe fale. Na tym spocie spędziliśmy już większość drugiego dnia. Skate sesja była owocna. Zarówno Melek jak i Wojtek pokazali, że wybitki mają dobrze opanowane. Naszą wizytę na berlińskich spotach zakończyliśmy na Polendenkmal, gdzie spotkaliśmy... chłopaków z Bielska także na tourze. Po krótkim chillu z chłopakami zapakowaliśmy się w nasze auto i pognaliśmy w stronę granicy.


Mimo problemów pogodowych wyjazd zdecydowanie był udany. Dobra zabawa i skateboarding w Semper rodzinie zawsze pozostawia uśmiech na twarzy. Zdecydowanie jeszcze wrócimy do Berlina na kolejny tour testować semperowy klon.

Rodzyn

(artykuł ukazał się w Free Mind Magazine #8)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz